~ REMINISCENCJE ZADUSZNE  
                                              - (fragment około poetyckiej prozy)
          
                       Odruchowo zerknąłem w jego stronę 
                  nieco zwalniając krok
                  może przez ten sugestywny grymas 
                  na jego woskowej twarzy
                  zroszonej cekinami kropel potu
          
                       Szedł wolno, a raczej posuwiście człapał
                  mozolił kroki jakoś ociężale
                  wzdłuż kamiennej ciszy cmentarnego płotu
                  granicy miejsca pochówku uczuć
                  emocji i marzeń
                  niczym brzegiem morza martwego 
                  pełnego klifów pamięci i niepamięci
                  abrazji wspomnień i zapomnień
          
                       Ot… spóźniony na życie przechodzień 
                  o zmęczonym uśmiechu
                  i pokaleczoną laską w szorstkich dłoniach
                  przydługich, pogniecionych spodniach
                  wlókł się tą drogą 
                  może powrotną do pustego domu
                  jak dreptak niepotrzebny nikomu
                  może… 
                  bo wracał jak manekin 
                  wycyzelowany w Madame Tussaud pracowniach
                  pomyślałem…
                  i chyba rozumiałem co czuje
          
                       Jakby przytłoczony własną historią
                  z poczuciem bezsensu
                  stąpał po coraz bardziej obcej mu ziemi
                  … nie zauważał nawet
                  spadających pod nogi kasztanów
                  … a z każdym mozolnie stawianym krokiem 
                   w natłoku innych myśli 
                  z wiekiem coraz cichszych… 
                  jakby bał się bym nie usłyszał 
                  cedził pod nosem… pytanie
          
                      … Czemu nigdy nie widział 
                   swej szczęśliwej gwiazdy ?
                  a tyle ich spada szczęściarzom
                  on zaś mógł przecież zostać astronomem
                  skoro… co dopiero niedawno zrozumiał 
                  że dzieckiem przez całe życie być nie mógł
          
                      Dopiero teraz… 
                  choć nawet przed sobą 
                  długo nie chciał się do tego przyznać             
                  zwolna wraca do lat dzieciństwa
          
                       Miał w oczach inne tęsknoty
                  i jakąś żałość, że tyle go ominęło
                  a mogło się wydarzyć
                  mógłby choć raz w życiu 
                  być kochankiem uczuciem opętanym 
                  gdyby… był kochany
                  gdyby… dostał od losu 
                  choć małą próbkę miłości 
                  w pakiecie z jesiennym deszczem
                  i bonusem wiosennego Słońca i Księżyca
                  a może jednak… coś przeoczył…
          
                       A może i na tę najważniejszą promocję
                  też się spóźniłem… pomyślał
                  bo doskwierało mu dojmujące przekonanie
                  że nawet duszę miał z przeceny
                  choć sam też jej nie umiał docenić
          
                      Ja zaś, choć gdzieś się spieszyłem
                  nie umiałem przejść koło niego obojętnie
                  może by się nie minąć z jego inną prawdą
                  a może się obawiałem
                  choć może niesłusznie… 
                  że gdy znowu na niego spojrzę
                  speszony nic nie odpowie 
                  może nie zechce
                  a może już nie będzie potrafił 
                  nawet spojrzeniem
          
                      Jednak nieśmiało spojrzałem… 
                  chyba nie zauważył
                  może i dobrze - pomyślałem
          
                      Dziś nie wiem, nie pamiętam
                  dlaczego tak zapadł mi w pamięci
                  że postanowiłem 
                  ten niewiele wtedy znaczący epizod
                  zapisać… nie tylko w pamięci
                  i, że wracam do tego
                  a miałem wtedy około czterdziestki
                  on chyba jesieni dwa razy więcej
                  ale myślę
                  że mimo to kochał swe życie
                  i choć może takiego nie chciał
                  ale…
                  takie tylko miał
          
          
                      Prezes ?
          
          ⊰Ҝற$⊱………………………………………… Toruń - 1 listopada '94
Please login first to comment.
No comments