namiętnie wróżysz z kart kredytowych
          twoim żywiołem wyprzedaży szał
          jak dzikie zwierzę ruszasz na łowy
          choćby świat cały dziś w kolejce stał
          
          to do zakupów cię nie zniechęci
          i nie zatrzyma cię w pogoni twej
          boś jak termometr całkiem bez rtęci
          poza galerią która jak ten klej
          
          pozwala przylgnąć calutkim ciałem
          dusza zaś bez niej całkiem dusi się
          i choć twe szafy są już za małe
          tobie kupować wciąż i wciąż się chce
          
          w powodzi ciuchów prawie już toniesz
          i kosmetyków pełen jest twój dom
          wśród porcelany jesteś już słoniem
          a biżuteria plącze się jak złom
          
          do tego książki żywność napoje
          wśród tylu rzeczy już nie mieścisz się
          trudno ci domknąć domu podwoje
          nie jest więc dziwne to że wolisz sklep
Commenting expired for this item.
No comments